W podróż oprócz bagaży, które zapakował do wózka wiezie mnóstwo intencji powierzonych przez ludzi, którzy sami nie mogą tam być.
Biegnie też w intencji pokoju u naszych sąsiadów Ukraińców. Piotra przywitaliśmy przed Lipskiem i w miarę swoich możliwości towarzyszyłem mu do granicy gminy Lipsk.
Mam nadzieję, że nie spowolniłem podróżnika za bardzo. Zadziwiające jest z jaką łatwością połyka on kolejne kilometry, po 31 km biegu, mimo koszmarnej pogody, wiatr i zacinający deszcz ultramaratończyk był rozluźniony, zrelaksowany i nie wyglądał na zmęczonego.
Piotra pożegnaliśmy za Jałowym, życząc szerokiej drogi, ładniejszej pogody i zdrowia.