poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Aparat zamiast sztalugi, farb i pędzli

Jadwiga Koniecko
Panią Jadwigę miałam okazję poznać jakiś czas tamu. Jednak nie widziałam wcześniej jej prac. Na wernisażu „Augustów w Czterech Porach Roku” zobaczyłam Augustów widziany oczami pani Jadwigi i przyznam, że utrwaliła najpiękniejszą stronę tego miasta. Autorka zamieniła sztalugi na aparat z powodzeniem. Nie widziałam wprawdzie, jakie obrazy potrafi wyczarować za pomocą pędzla, ale te za pomocą soczewek są niebanalne. Temat fotografii – myślę, że trudny. Trudny ze względu na to, że niezwykle popularny. Pewnie każdy, kto trzymał kiedykolwiek aparat w dłoniach sfotografował zachód słońca nad jeziorem. Problem w tym, że w większości przypadków fotografie nie zapierają tchu w piersiach. Pani Jadwidze udało się namalować światłem zapierające dech w piersiach pejzaże. Z Panią Jadwigą rozmawiałam o tym jak aparat zastąpił sztalugi, Jej zauroczeniu Augustowem i o tym jak oko malarza pomaga wybrać kompozycję fotografii.
Jadwiga Koniecko od 14 lat mieszka w Augustowie. „Cieszę się,- mówi autorka wystawy - że chociaż niedawno, ale zamieszkałam tu na stałe. Jest to przepiękne, a można nawet powiedzieć, że wręcz fantastyczne miejsce o specyficznych urokach przyrodniczych i krajobrazowych. Zauroczyło mnie i ciągle je podziwiam.”
IW: Jak się zaczęła Pani przygoda z fotografią?
JK: Lubię fotografię i malarstwo olejne. I jednego i drugiego muszę się uczyć. Wybrałam fotografię ze względu na czas, którego malowanie wymaga znacznie więcej. Fotografuję od niepełnych czterech lat i chyba przy tym pozostanę również ze względu na radość czerpaną z obcowania z piękną, augustowską przyrodą. Jestem amatorem fotografii. Fachowcy mogą więc mnie krytykować, patrzeć na zdjęcia jak chcą, ale pasja ta jest pokarmem dla mojej duszy. Żeby żyć zgodnie ze swoimi zainteresowaniami muszę robić coś w kierunku artystycznym. Dla mnie wielką sprawą jest to, że mogę wyruszyć w plener, oddać się przyrodzie i zapomnieć o innych, codziennych sprawach. Mam tylko jeden aparat: Nikon D-90 i jeden obiektyw. Wiem, że jednym obiektywem nie mogę z dużym powodzeniem fotografować wszystkiego, ale dla takiego amatora jak ja musi on jeszcze na jakiś czas wystarczyć. Śmiało mogę powiedzieć, że fotografuję sercem. Wkładam miłość w obiektyw i odbieram to samo z drugiej strony. To tak, jak gdyby przyroda odwdzięczała się za moją przychylność do niej pięknymi pejzażami.
IW: A proszę powiedzieć skąd taki pomysł żeby wziąć aparat i wyruszyć w teren?
JK: Inspiracją był fakt, że przeprowadziłam się z Suwałk do Augustowa. Dzieci były mniejsze i robiliśmy wyprawy rowerowe w Puszczę Augustowską. Na wyprawy te wyruszałam nie znając w ogóle terenu, posługując się mapą i kompasem. Niejednokrotnie zmierzaliśmy dziennie nawet 50 lub 60 km. Zachwycało mnie piękno przyrody i postanowiłam je jakoś utrwalić. Ponieważ od dziecka fascynowało mnie malarstwo olejne, którego naukę ze względu na czas odkładałam „na później” postanowiłam zacząć zgłębiać tę sztukę. Namalowałam kilka obrazów, ale dalej brakowało mi czasu. Nie mogłam się tej pasji do końca poświęcić. Wzięłam więc do ręki aparat fotograficzny, za pomocą którego moje obrazy powstawały szybciej. I tak mam do dziś … Fotografując tworzę kompozycję, tak jakbym malowała obraz na zasadzie: jak oko widzi - tak aparat zarejestruje i nic się już z tym nie robi. Zdjęcia na ogół nie wymagają żadnej obróbki graficznej. Ewentualnemu korygowaniu wyjątkowo podlegają jedynie linię horyzontu. Fotografowanie, w moim przypadku, jest znakomitą alternatywą malarstwa.
IW: Czy to Pani pierwsza wystawa?
JK: Tak, to moja pierwsza wystawa. Zdjęcia były pokazywane w folderach miasta. Uważam, że jak ktoś chce skorzystać z moich zdjęć to nie powinnam ich chować do szuflady. Zdjęcia wykorzystuję także do robienia widokówek oraz magnesów na lodówkę. Uwielbiam wszelkiego rodzaju sztukę. Między innymi czytam poezję o naszych terenach. Widzę, że ich autorzy w wierszach zawarli to samo, co ja w swoich fotografiach: podziw dla naszej pięknej Ziemi Augustowskiej – lecz wyrazili to w innej formie. Na wystawę przygotowałam kilka kompozycji zdjęć i wierszy chcąc pokazać jedność piękna przyrody potwierdzonego słowami. Uważam, że Ziemia Augustowska to wyjątkowe miejsce na ziemi. Swoim krajobrazem i przyrodą dorównuje najpiękniejszym miejscom na świecie i warto ją pokazywać.
IW: Którą porę roku najbardziej Pani lubi?
JK: Tak jak widać na moich zdjęciach lubię każdą porę roku. Można je rozróżnić po charakterystycznych dla danej pory roku barwach. Na przykład odcienie zieleni są zdecydowanie inne. Lubię taż mroźne zimy. Potrafię spacerować nawet kilka godzin podczas dużych mrozów. Sprawdza się powiedzenie, że nie ma złej pogody na spacer, jest tylko zła odzież. Jednej rzeczy której nie lubię to szarych ponurych drzew, które jesienią zgubiły już liście, a po ziemie jeszcze ich nie rozwinęły. Z aparatem fotograficznym prawie się nie rozstaję. Zawsze mam go ze sobą w torebce i idąc nawet do sklepu po zakupy przy okazji zawsze coś gdzieś utrwalę. Z każdej wolnej chwili staram się korzystać i nawet jak mam pół godziny wolnego czasu to biorę rower i wyruszam w plener. Słońce jest moim przewodnikiem, wskazuje trasę i kierunek moich wypraw. Dużą wagę przywiązuję bowiem do światła. Jego gra – to gra na moich uczuciach co widać wyraźnie na moich zdjęciach. Ze względu na nie lubię fotografować w godzinach rannych i późno popołudniowych. Kolory wtedy są ciepłe, na ziemię kładą się fascynujące cienie, a w wodzie jak w czarującym lustrze zobaczyć można wspaniałe odbicia.
IW: Dziękuję bardzo za rozmowę.
JK: Dziękuję również.
                                                                                                                     Augustów, Izabela Wróbel

Brak komentarzy: