W latach tzw. „Potopu
Szwedzkiego” Tykocin, jako ważny zamek, leżący na szlaku łączącym
stolicę Korony ze stolicę Litwy, był przedmiotem zaciekłych walk.
W czasie wojny twierdza była wielokrotnie oblegana, kilkakrotnie
przechodziła z rąk do rąk, została też częściowo wysadzona
przez jednego ze szwedzkich komendantów.
Symboliczny jest też
fakt, że na zamku, który był „oczkiem w głowie” twórcy
Rzeczypospolitej Obojga Narodów zmarł Janusz Radziwiłł. Człowiek,
który przez oba narody tworzące Rzeczypospolitą oceniany był
zgoła odmiennie.
Dla Litwinów był
bohaterem, wyrazicielem ich dążenia do zachowania pełnej autonomii
w ramach Rzeczypospolitej. Polacy uważali go za zdrajcę,
separatystę, który dążył do rozerwania Rzeczypospolitej w imię
swojego prywatnego interesu i dążeń rodowych, których celem była
korona niezależnego Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Ot taka ilustracja jak
złożona i wewnętrznie niespójna była Rzeczypospolita.
Od ośmiu lat bitwy o Tykocin są odtwarzane przez zapaleńców, którzy weekendy spędzają w strojach z epoki, starając się żyć jak w tamtych czasach, śpiąc na sianie i tocząc bitwy.
Organizatorzy zapewniają, że co roku starają się odtworzyć inną potyczkę. Dodać trzeba, że pod Tykocinem organizowana jest również jedna z nielicznych rekonstrukcji zimowych.
Rekonstrukcje to zabawa dla całej rodziny |
zagrały organki |
Szwedzi zdążają na pole bitwy |
Nadciąga odsiecz dla Tykocina |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz