Jadwiga Koniecko |
Panią Jadwigę
miałam okazję poznać jakiś czas tamu. Jednak nie widziałam
wcześniej jej prac. Na wernisażu „Augustów w Czterech Porach
Roku” zobaczyłam Augustów widziany oczami pani Jadwigi i
przyznam, że utrwaliła najpiękniejszą stronę tego miasta.
Autorka zamieniła sztalugi na aparat z powodzeniem. Nie widziałam
wprawdzie, jakie obrazy potrafi wyczarować za pomocą pędzla, ale
te za pomocą soczewek są niebanalne. Temat fotografii – myślę,
że trudny. Trudny ze względu na to, że niezwykle popularny. Pewnie
każdy, kto trzymał kiedykolwiek aparat w dłoniach sfotografował
zachód słońca nad jeziorem. Problem w tym, że w większości
przypadków fotografie nie zapierają tchu w piersiach. Pani Jadwidze
udało się namalować światłem zapierające dech w piersiach
pejzaże. Z Panią Jadwigą rozmawiałam o tym jak aparat zastąpił
sztalugi, Jej zauroczeniu Augustowem i o tym jak oko malarza pomaga
wybrać kompozycję fotografii.
Jadwiga
Koniecko od 14 lat mieszka w Augustowie. „Cieszę się,- mówi
autorka wystawy - że chociaż niedawno, ale zamieszkałam tu na
stałe. Jest to przepiękne, a można nawet powiedzieć, że wręcz
fantastyczne miejsce o specyficznych urokach przyrodniczych i
krajobrazowych. Zauroczyło mnie i ciągle je podziwiam.”
IW: Jak się zaczęła
Pani przygoda z fotografią?
JK: Lubię fotografię i
malarstwo olejne. I jednego i drugiego muszę się uczyć. Wybrałam
fotografię ze względu na czas, którego malowanie wymaga znacznie
więcej. Fotografuję od niepełnych czterech lat i chyba przy tym
pozostanę również ze względu na radość czerpaną z obcowania z
piękną, augustowską przyrodą. Jestem amatorem fotografii.
Fachowcy mogą więc mnie krytykować, patrzeć na zdjęcia jak chcą,
ale pasja ta jest pokarmem dla mojej duszy. Żeby żyć zgodnie ze
swoimi zainteresowaniami muszę robić coś w kierunku artystycznym.
Dla mnie wielką sprawą jest to, że mogę wyruszyć w plener, oddać
się przyrodzie i zapomnieć o innych, codziennych sprawach. Mam
tylko jeden aparat: Nikon D-90 i jeden obiektyw. Wiem, że jednym
obiektywem nie mogę z dużym powodzeniem fotografować wszystkiego,
ale dla takiego amatora jak ja musi on jeszcze na jakiś czas
wystarczyć. Śmiało mogę powiedzieć, że fotografuję sercem.
Wkładam miłość w obiektyw i odbieram to samo z drugiej strony. To
tak, jak gdyby przyroda odwdzięczała się za moją przychylność
do niej pięknymi pejzażami.
JK: Inspiracją był
fakt, że przeprowadziłam się z Suwałk do Augustowa. Dzieci były
mniejsze i robiliśmy wyprawy rowerowe w Puszczę Augustowską. Na
wyprawy te wyruszałam nie znając w ogóle terenu, posługując się
mapą i kompasem. Niejednokrotnie zmierzaliśmy dziennie nawet 50
lub 60 km. Zachwycało mnie piękno przyrody i postanowiłam je jakoś
utrwalić. Ponieważ od dziecka fascynowało mnie malarstwo olejne,
którego naukę ze względu na czas odkładałam „na później”
postanowiłam zacząć zgłębiać tę sztukę. Namalowałam kilka
obrazów, ale dalej brakowało mi czasu. Nie mogłam się tej pasji
do końca poświęcić. Wzięłam więc do ręki aparat
fotograficzny, za pomocą którego moje obrazy powstawały szybciej.
I tak mam do dziś … Fotografując tworzę kompozycję, tak jakbym
malowała obraz na zasadzie: jak oko widzi - tak aparat zarejestruje
i nic się już z tym nie robi. Zdjęcia na ogół nie wymagają
żadnej obróbki graficznej. Ewentualnemu korygowaniu wyjątkowo
podlegają jedynie linię horyzontu. Fotografowanie, w moim
przypadku, jest znakomitą alternatywą malarstwa.
IW: Czy to Pani pierwsza
wystawa?
JK: Tak, to moja pierwsza
wystawa. Zdjęcia były pokazywane w folderach miasta. Uważam, że
jak ktoś chce skorzystać z moich zdjęć to nie powinnam ich chować
do szuflady. Zdjęcia wykorzystuję także do robienia widokówek
oraz magnesów na lodówkę. Uwielbiam wszelkiego rodzaju sztukę.
Między innymi czytam poezję o naszych terenach. Widzę, że ich
autorzy w wierszach zawarli to samo, co ja w swoich fotografiach:
podziw dla naszej pięknej Ziemi Augustowskiej – lecz wyrazili to w
innej formie. Na wystawę przygotowałam kilka kompozycji zdjęć i
wierszy chcąc pokazać jedność piękna przyrody potwierdzonego
słowami. Uważam, że Ziemia Augustowska to wyjątkowe miejsce na
ziemi. Swoim krajobrazem i przyrodą dorównuje najpiękniejszym
miejscom na świecie i warto ją pokazywać.
IW: Którą porę roku
najbardziej Pani lubi?
JK: Tak jak widać na
moich zdjęciach lubię każdą porę roku. Można je rozróżnić po
charakterystycznych dla danej pory roku barwach. Na przykład
odcienie zieleni są zdecydowanie inne. Lubię taż mroźne zimy.
Potrafię spacerować nawet kilka godzin podczas dużych mrozów.
Sprawdza się powiedzenie, że nie ma złej pogody na spacer, jest
tylko zła odzież. Jednej rzeczy której nie lubię to szarych
ponurych drzew, które jesienią zgubiły już liście, a po ziemie
jeszcze ich nie rozwinęły. Z aparatem fotograficznym prawie się
nie rozstaję. Zawsze mam go ze sobą w torebce i idąc nawet do
sklepu po zakupy przy okazji zawsze coś gdzieś utrwalę. Z każdej
wolnej chwili staram się korzystać i nawet jak mam pół godziny
wolnego czasu to biorę rower i wyruszam w plener. Słońce jest moim
przewodnikiem, wskazuje trasę i kierunek moich wypraw. Dużą wagę
przywiązuję bowiem do światła. Jego gra – to gra na moich
uczuciach co widać wyraźnie na moich zdjęciach. Ze względu na
nie lubię fotografować w godzinach rannych i późno
popołudniowych. Kolory wtedy są ciepłe, na ziemię kładą się
fascynujące cienie, a w wodzie jak w czarującym lustrze zobaczyć
można wspaniałe odbicia.
IW: Dziękuję bardzo za
rozmowę.
JK: Dziękuję również.
Augustów, Izabela Wróbel
Augustów, Izabela Wróbel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz